Logo Thing main logo

Ostatnie wpisy

Nota

Spory na indyjsko-chińskiej granicy początkiem nowego kursu w polityce zagranicznej Indii

22.07.2020

Indyjsko-chińska walka na kamienie i prętyCo najmniej 20 indyjskich i 40 chińskich żołnierzy zginęło w trwających siedem godzin starciach na granicy indyjsko-chińskiej, do jakich doszło 15 czerwca br. w regionie Ladakh w dolinie rzeki Galwan w Himalajach. Indyjski minister spraw zewnętrznych Subrahmanyam Jaishankar oskarżył Chiny o złamanie w tygodniu poprzedzającym konflikt porozumienia o nieprzekraczaniu linii rzeczywistej kontroli (Line of Actual Control – LAC). Jest to luźna linia demarkacyjna, jaka biegnie przez obszary górskie, jeziora i rzeki, i oddziela terytoria kontrolowane przez Indie i Chiny. Strona chińska z kolei za bezpośrednią przyczynę walk uznała prowokowanie i atakowanie chińskiego personelu granicznego przez indyjskie wojsko. Ponieważ w listopadzie 1996 r. obydwa kraje podpisały porozumienie, którego artykuł 6 zakazuje użycia broni palnej i materiałów wybuchowych podczas potencjalnych zatargów w obrębie dwóch kilometrów wzdłuż linii rzeczywistej kontroli, walkę stoczono przy użyciu kamieni, metalowych prętów i kijów nabitych gwoździami. Według indyjskich doniesień Chińczycy obeszli się z przeciwnikiem wyjątkowo brutalnie, okaleczając także zwłoki. Stało się to dla strony indyjskiej bodźcem do uznania ROE[1] za nieobowiązujące i wydania polecenia używania broni palnej w przyszłych konfliktach przygranicznych. Przedstawiciele indyjskiej armii powiedzieli, że następnego dnia po walce odbyło się spotkanie chińskich i indyjskich wojskowych w celu rozładowania napięcia. Jednak szczegóły rozmów nie są znane. Indyjska prasa podała, że obie strony konfliktu dążą do jego wygaszenia, pracując nad ustanowieniem strefy buforowej pomiędzy obiema armiami. Mimo uspokajających komunikatów od czerwcowych wydarzeń do połowy lipca zarówno Indie, jak i Chiny dyslokowały w pobliżu linii rzeczywistej kontroli broń i kilka batalionów żołnierzy.Tło konfliktuPrzyczyn eskalacji napięcia upatruje się jeszcze w 2014 r., kiedy premier Indii Narendra Modi zniósł autonomię zamieszkanego głównie przez ludność muzułmańską Kaszmiru i oderwał od niego Ladakh – obszar pomiędzy głównym pasmem Himalajów a górami Karakorum, tworząc z tych obszarów terytorium związkowe. Fakt ten wywołał niezadowolenie Chińczyków, którzy potępili działania Indii na forum ONZ. Celem protestów, jak jednak oceniają komentatorzy, była nie tyle chęć obrony praw muzułmanów, co utorowanie sobie drogi do przyszłych chińskich roszczeń terytorialnych dotyczących Ladakhu. Ostatecznym punktem zapalnym było rozbudowywanie przez Hindusów infrastruktury (drogi, lotnisko) na terenie przygranicznym, w retoryce indyjskiej mające służyć rozwojowi handlu, ale mogące także ułatwić przerzut wojsk w razie potrzeby. Odpowiedzią Chińczyków było zwiększenie liczby żołnierzy na granicy i zintensyfikowanie aktywności wojsk patrolowych, także na terenach kontrolowanych przez Hindusów. Przez pewien czas chińska działalność przygraniczna była ignorowana przez rząd w New Delhi, co jednak zachęciło Chińczyków do dalszej ekspansji. W dniach poprzedzających konflikt do aktorów sporu dołączył Nepal, którego władze uznały tereny będące przedmiotem indyjskich planów budowlanych jako należące do Nepalu i zażądały od Indii usunięcia stacjonujących tam wojsk. Zmiana dotychczas przyjaznej Indiom retoryki była pokłosiem przejęcia władzy w Nepalu przez sympatyzującą z Chinami partię komunistyczną.Relacje Chiny – Indie, czyli taniec smoka ze słoniemKaszmir, na terenie którego doszło do konfliktu, tradycyjnie jest obszarem sporu między Chinami, Indiami a Pakistanem. Jako obszar geograficzny stanowi najbardziej na północ wysuniętą część subkontynentu indyjskiego. Obejmuje:terytoria administrowane przez Indie – terytoria związkowe Dżammu i Kaszmir w południowej części Kaszmiru; przedmiot sporów indyjsko-chińskich od 1962 r. i indyjsko-pakistańskich od 1947 r., oraz Ladakh w zachodnich Himalajach w północnej części Indii; przedmiot sporów chińsko-indyjsko-pakistańskich od 1947 r.,terytoria administrowane przez Pakistan – Azad Kaszmir, region nominalnie posiadający autonomię jurysdykcyjną, zlokalizowany w zachodniej części Kaszmiru; przedmiot sporów między Indiami i Pakistanem od 1947 r. i między Indiami i Chinami od 1962 r., oraz Gilgit-Baltistan, autonomiczny region administracyjny obejmujący północną cześć Kaszmiru; przedmiot sporu między Indiami i Pakistanem oraz Chinami i Indiami od 1947 r.,terytoria administrowane przez Chiny – Aksai Chin, obszar będący częścią regionów autonomicznych Xinjiang i Tibet, obejmujący wschodnią część Kaszmiru; przedmiot sporu między Indiami i Chinami od 1962 r. (ostatni indyjsko-chiński zbrojny konflikt), oraz Trakt Trans-Karakorum, zlokalizowany w północnej części pasma górskiego Karakorum; przedmiot sporu między Chinami i Pakistanem do 1963 r. i między Chinami i Indiami.Indyjska prasa ocenia politykę rządu w New Delhi jako uwrażliwioną na chińskie czułe punkty i starającą się nie eskalować przygranicznych prowokacji, do których Chińczycy notorycznie dopuszczają się od 2012 r. W 2013 r. chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza wtargnęła przez granicę w Depsang i rozbiła tam namioty, wycofując się po ponad dwuipółtygodniowych negocjacjach. W 2014 r., w dniu wizyty sekretarza Xi Jinpinga w Indiach 1.000 chińskich żołnierzy zajęło kolejne przygraniczne tereny, opuszczając je po trzech tygodniach. W 2017 r. Chińczycy zajęli należący do Indii płaskowyż Doklam, który ostatecznie opuścili, pozostawiając tam jednak stałe zabudowania. W ostatnich czerech latach chińskie wojsko znacznie umocniło się we wschodnich i środkowych punktach granicznych wzdłuż LAC. Przez ten okres rząd indyjski nie wydał żadnych oficjalnych komentarzy, potępiających chińskie działania. Nie odniósł się także do chińskiej odpowiedzialności za COVID-19, ani do konieczności zaproszenia Tajwanu do rozmów na temat koronawirusa, jakie odbywają się w ramach Światowej Organizacji Zdrowia. Od 2014 r. indyjscy oficjele rządowi nie spotkali się publicznie z Dalai Lamą, w przeciwieństwie do poprzednich rządów. Natomiast częściej niż swoi poprzednicy premier Modi spotykał się z Sekretarzem Generalnym Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpingiem. Politycy odbyli 18 spotkań, z czego 9 podczas wizyty indyjskiego premiera w Chinach. Polityka ustępowania nie oznacza jednak, że Indie są gotowe na większe cesje terytorialne. W cieniu chińskich prowokacji zbliżają się do Stanów Zjednoczonych, głównie militarnie, podejmując zwiększoną współpracę między marynarkami obydwu krajów i nawiązując relacje, które mają ułatwić przyjęcie Indii do G7. Indie są trzecim krajem świata jeśli idzie o wydatki na zbrojenia – po Stanach Zjednoczonych i Chinach. W 2019 r. wydały na cele militarne ponad 71 miliardów dolarów.Amerykański sojusznikChińczycy podjęli niezwykle agresywne działania. Hindusi zrobili wszystko, co w ich mocy, żeby na nie odpowiedzieć we właściwy sposób, powiedział, odnosząc się do czerwcowego sporu Mike Pompeo, sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych[2]. Te wydarzenia Pompeo osadził w kontekście działań Xi Jinpinga w regionie i na całym świecie. Według amerykańskiego polityka Pekin realizuje szczególny wzór stosunków międzynarodowych, polegających na generowaniu konfliktów dotyczących spornych terytoriów, a świat nie powinien takiego zastraszania tolerować. Jak uważają eksperci, ten komentarz, podjęty przez indyjska prasę, wyraźnie określa amerykańską optykę patrzenia na relacje zagraniczne. Zapowiada ona m.in. szukanie sojuszników w rozpoczętej przez prezydenta Trumpa w lipcu 2018 r. wojnie handlowej z Chinami. Zbliżanie się do Indii ma być także jednym ze sposobów realizowania antychińskiej koncepcji wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku, według Amerykanów mającego objąć obszar od zachodnich wybrzeży Indii do zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Służyć temu ma również wznowienie czterostronnego amerykańsko-indyjsko-japońsko-australijskiego dialogu dotyczącego bezpieczeństwa w regionie (Quadrilateral Security Dialogue Quad), a także intensyfikacja amerykańsko-indyjskich stosunków dyplomatycznych i ćwiczeń wojskowych. Pompeo ogłosił jednocześnie, że Stany Zjednoczone pracują nad tym, żeby Indie, trzeci największy importer ropy naftowej na świecie, której pobór w dwóch trzecich jest zależny od Iranu, były w pełni zaopatrzone w ropę po korzystnej cenie. Słowa te padły w kontekście możliwej wojny amerykańsko-irańskiej, do której, jeśli dojdzie, to zdaniem Pompeo, tylko wskutek braku dobrej woli Iranu[3]. Amerykański sekretarz stanu wezwał społeczność międzynarodową do obrony arterii w Zatoce Omańskiej i Cieśninie Hurmuz, którymi przepływa 20% światowych zasobów ropy, a które były przedmiotem ataku za strony Iranu.Rewizja polityki zagranicznej Indii Eksperci oceniają, że konieczna jest rewizja indyjskich stosunków zagranicznych w duchu mocniejszego kursu w relacjach z Chinami. Bardziej asertywna postawa ma być nie tylko wpisaniem się w amerykańską wizję polityki regionu, ale także odpowiedzią na nastroje społeczeństwa, po czerwcowym konflikcie żądającego bojkotu chińskich towarów. Co oczywiście nie jest łatwe do osiągnięcia, jako że Chiny są największym partnerem handlowym Indii. Indie mogą jedynie próbować ograniczyć chińskim firmom dostęp do potrzeb infrastruktury krytycznej (satelity telekomunikacyjne, kolej, technologia 5G). W duchu gospodarczego uniezależniania się od handlu z Chinami Indie zrezygnowały z umowy o regionalnym partnerstwie gospodarczym (Regional Comprehensive Economic Partnership RCEP) z Chinami, krajami ASEAN (Association of Southeast Asian Nations), Japonią, Koreą, Australią i Nową Zelandią. Sygnatariusze porozumienia, które ma utworzyć potencjalnie największą strefę wolnego handlu na świecie, stanowią 30% światowej populacji i generują 30% światowego PKB (razem z Indiami 39%). Zerwaniu negocjacji przez Indie towarzyszyło wezwanie premiera Modi do gospodarczej samodzielności, kluczowej w dobie światowego załamania gospodarczego w następstwie pandemii. Jak jednak usamodzielnić gospodarkę pozostającą tradycyjnym beneficjentem globalizacji – pozostaje niebagatelnym wyzwaniem dla indyjskich ekonomistów. Równolegle do wprowadzania stosownych rozwiązań w obszarze gospodarczym za kluczowe w Indiach uważa się wzmocnienie stanowiska w przygranicznych sporach z Chinami, zwrócenie światowej uwagi na prowokacyjne działania Chin oraz odnowienie przyjaźni ze starym sojusznikiem – Rosją. Według ekspertów rosyjsko-irańskie partnerstwo może być odpowiedzią na próby ujarzmienia kontynentu euroazjatyckiego przez Chiny, co stawia pod znakiem zapytania sojusz Indii ze Stanami Zjednoczonymi.[1] Rules of Engegament (ROE) – zasady użycia siły obowiązujące strony konfliktu zarówno na szczeblu operacyjnym (oficerowie operacyjni), jak i taktycznym (żołnierze bezpośrednio biorący udział w walkach). Mogą być tworzone przez państwa i organizacje międzynarodowe, patronujące wielonarodowym misjom wojskowym. W takim przypadku muszą być przestrzegane przez wszystkich żołnierzy wykonujących mandat zwierzchniej organizacji.[2] Indians have done their best to respond to China's incredibly aggressive actions: Mike Pompeo, 9. 06. 2020, https://www.indiatoday.in/india/story/indians-have-done-their-best-to-respond-to-china-incredibly-aggressive-actions-mike-pompeo-1698505-2020-07-09?utm_source=recengine&utm_medium=web&referral=yes&utm_content=footerstrip-4 [dostęp: 21. 07. 2020].[3] US working to ensure India's energy needs are met: Mike Pompeo on Iran oil sanctions, 26. 06. 2020, https://www.indiatoday.in/world/story/us-india-energy-mike-pompeo-iran-oil-sanctions-1556833-2019-06-26, [dostęp: 21. 07. 2020].

Nota

Nie stało się nic, czyli Szwedzkie Siły Zbrojne w dobie pandemii

22.07.2020

“Kiedy społeczeństwo jest w kryzysie, jego obrona musi być jak najmocniejsza”Na maj i czerwiec br. od kilku już lat planowano w Szwecji międzynarodowe ćwiczenia wojskowe Aurora 20. Ich terenem miały być wszystkie tradycyjne środowiska operacji wojskowych – powietrze, ląd oraz morze. Żołnierze (w tym 3.000 żołnierzy sojuszniczych) i sprzęt mieli być dyslokowani w Skane, południowym regionie kraju. Jeszcze 1 kwietnia, po tym, jak Kanada i Niemcy odwołały swoje uczestnictwo w ćwiczeniach z powodu koronawirusa, Austria rozważała wycofanie się, a Wielka Brytania ograniczyła swój udział osobowy i sprzętowy, rzecznik prasowy szwedzkiej armii, Marcus Nilsson zapewniał, że jest niezmiernie ważne, by ćwiczenia się odbyły. Ich zorganizowanie miało być dowodem na to, że w czasie, gdy społeczeństwo trwa w kryzysie, jego obrona jest utrzymana na jak najwyższym poziomie. Na podobnym stanowisku stały Stany Zjednoczone i Finlandia, wyrażając gotowość uczestnictwa w przedsięwzięciu. Dwa dni później szwedzki generał broni Johan Svensson, argumentując odwołanie ćwiczeń, powiedział: Społeczeństwo znajduje się teraz pod ogromną presją. Zatem Szwedzkie Siły Zbrojne muszą dostosować swój poziom aktywności, co jest całkiem zrozumiałe.Wydaje się więc, że głównym powodem odwołania ćwiczeń był nie, wbrew pozorom i rozmaitym doniesieniom prasowym, COVID-19, a owa presja społeczna. Jak dotąd bowiem szwedzcy żołnierze są na wirusa odporni. Mimo obecności sporego szwedzkiego kontyngentu na zorganizowanych w listopadzie ubiegłego roku igrzyskach wojskowych w chińskim Wuhan, skąd pandemia przybyła, nie stwierdzono u uczestniczących żołnierzy istnienia wirusa, brak też doniesień o wysokim poziomie zachorowań w armii w ciągu ostatnich tygodni.“Ćwiczenia są niezbędne dla utrzymania silnej i rzeczywistej obrony i naszej zdolności do sprostania wyzwaniom i wydarzeniom teraz i w przyszłości”,… …powiedział generał Johan Svensson. Odwołanie Aurory 20 oznaczało wprawdzie, że nowi poborowi nie będą wzywani na ćwiczenia w 2020 roku, a Gwardia Krajowa (wojska rezerwowe) nie będzie takich ćwiczeń odbywała z uwagi na zwiększenie obowiązków związanych z ochroną ludności cywilnej w dobie pandemii. Jednak działalność szkoleniowa szwedzkiej armii, choć w mniejszym zakresie, została utrzymana.W dniach 11-21 maja na wodach cieśniny Skagerak i Morza Bałtyckiego odbyły się ćwiczenia morskie SWENEX, przy udziale Stałej Grupy Morskiej NATO 1 (Standing NATO Maritime Group One SNMG1), w skład której wchodziły m. in. norweska fregata Otto Sverdrup i niemiecki zbiornikowiec marynarki wojennej FGS Rhön, odgrywający role adwersarzy zagrażających nienaruszalności szwedzkiego terytorium. Po stronie szwedzkiej zaangażowano 15 okrętów wojennych, 80 małych łodzi, 2000 marynarzy oraz helikoptery i małe samoloty. Scenariusz ćwiczeń zakładał przeprowadzenie dwóch typów operacji morskich – utrzymanie bezpieczeństwa morskiego na zachodnim wybrzeżu z ważnymi portami, oraz obronę szwedzkiego wybrzeża Morza Bałtyckiego przed atakiem ze strony wroga.Podobnie, poborowi lądowi, których pandemia zaskoczyła, dokończyli swoje cykle treningowe. Retoryką, uzasadniającą kontynuację szkoleń, było utrzymanie wysokiej gotowości bojowej armii w celu zabezpieczenia stabilności regionu. Oczywiście, jak zapewniano, szwedzka armia podjęła niezbędne środki w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa. W przypadku SWENEX-u chociażby ćwiczenia miały odbyć się bez kontaktu fizycznego między wojskami szwedzkimi a sojuszniczymi (podobnie podczas czerwcowych międzynarodowych ćwiczeń BALTOPS 2020), ale należy podejrzewać, że owe gwarancje miały raczej wymiar PR-owy, nie faktyczny. Przemawia za tym nie tylko sama specyfika ćwiczeń wojskowych, nawet ograniczonych do działań woda – powietrze, ale także niewielki poziom obostrzeń związanych z COVID-19, obowiązujących w Szwecji, ograniczających się do zakazu zgromadzeń powyżej 50 osób i skupiających bardziej na przestrzeganiu społeczeństwa niż zakazach.Od strategii neutralności do strategii możliwej neutralności. Od „balancing” do „bandwagoning”[1]Ostatnie lata pokazują wyraźnie ewolucję szwedzkiej strategii obronnej po II wojnie światowej. W 1949 roku Szwecja odmówiła członkostwa w NATO, deklarując neutralność na wypadek stanu wojny. Jednak w okresie post-zimnowojennym stanowisko to uległo rewizji. Pokazują to nie tylko badania społeczne; w 2014 roku więcej Szwedów opowiedziało się za niż przeciwko przystąpieniu do NATO, a także działania szwedzkiego rządu; przystępując w 1994 r. do sojuszu Partnerstwo dla Pokoju, Szwecja rozpoczęła współpracę z NATO. Bierze udział zarówno w ćwiczeniach natowskich, jak i operacjach wojskowych prowadzonych przez NATO, choć w ograniczonym zakresie. Ogłoszenie neutralności nie przeszkodziło również rządowi szwedzkiemu w podjęciu programu budowy broni jądrowej, porzuconego w l. 70 ubiegłego wieku.Mimo więc zwiększenia zakresu obowiązków armii szwedzkiej w dobie koronawirusa, polegających m. in. na mapowaniu zagrożenia czy budowie szpitali polowych, szwedzka filozofia obronna pozostaje bez zmian. Oznacza to przede wszystkim utrzymanie stałej gotowości obronnej związanej z dużym międzynarodowym zainteresowaniem Morzem Bałtyckim, głównie ze strony Rosji (która już przeprowadziła symulowany atak na Szwecję z użyciem broni atomowej), przy stosunkowo niewielkim, jak na razie, udziale w międzynarodowych operacjach wojskowych.Si vis pacem, para bellumPotwierdzeniem owej filozofii jest budżetowanie szwedzkiego sektora obronnego. Analiza wydatków na cele militarne w latach 2016-2020 wskazuje na ich stały i konsekwentny wzrost osiągający łączną sumę 224 miliardów koron (24,7 mld dolarów), ale także relokację 1,3 miliardów koron (około 143 mln dolarów) z finansowania misji zagranicznych na cele szkoleniowe i utrzymywanie stałej gotowości bojowej. To ostatnie, co oczywiste, przy stałym zapewnieniu oficjeli wojskowych o niezmiernej wadze międzynarodowych stosunków militarnych.Zwiększenie wydatków na cele obronne pozwala między innymi na opracowanie rozmaitych scenariuszy wojennych, inwestycję w osobiste wyposażenie żołnierzy, sprzęt do komunikacji, w tym systemy radarowe, ciężarówki i inne środki wsparcia logistycznego, powołanie dodatkowego batalionu zmotoryzowanego, ponowne utworzenie stałych jednostek wojskowych na Gotlandii (obecnie jest już tam batalion zmechanizowany, a strategia obronna ogłoszona na lata 2021-2025 zakłada jego wzmocnienie), włączając w to kompanię zmechanizowaną oraz komponenty dowodzenia i kontroli, zakup nowej broni przeciwpancernej, unowocześnienie czołgów i pojazdów piechoty, doinwestowanie Gwardii Krajowej, wsparcie systemu rekrutacji nowych poborowych i in.Nowa filozofia obronna zakłada również przeprowadzoną w ostatnich latach reformę systemu powołań do szwedzkiej armii z zawodowej do poborowej (marzec 2017). Jak zastrzegają przedstawiciele rządowi, liczba powołań – zarówno kobiet jak i mężczyzn – może się zwiększyć w razie potrzeby.Ostatnie lata wskazują więc wyraźnie na realizację przez Szwecję starołacińskiej maksymy Si vis pacem, para bellum, a okres pandemii nie wydaje się znacząco te działania ograniczać.[1] Rewizja szwedzkiej doktryny wojennej polegającej na przyjęciu stanowiska, że w dobie wyzwań cywilizacyjnych samowystarczalność szwedzkiego sektora obronnego jest iluzją. W związku z powyższym konieczne jest odejście od balansowania w stosunkach międzynarodowych, a przyjęcie strategii zakładającej udzieleniu przez Szwecję wyraźnego poparcia Stanom Zjednoczonym i krajom Zachodu w przypadku konfliktu międzynarodowego.

Nota

Filipiny: walka z terroryzmem czy pętla na szyi obywateli

19.07.2020

Anti-Terrorism Act of 2020. W dniu 3 lipca br. prezydent Filipin Rodrigo Duterte podpisał Anti-Terrorism Act, czyli Ustawę nr 11479, regulującą prawne podstawy ścigania i karania działalności uznanej za terrorystyczną.Kontekst powstania ustawy. Uzasadnieniem ustawy miała być zwiększona fala terroryzmu nękająca kraje południowo-wschodniej Azji, wywołana działalnością Państwa Islamskiego i powiązanych z nim grup dżihadystycznych. Autorzy ustawy przywoływali największą w nowoczesnych dziejach Filipin bitwę, jaka miała miejsce w Marawi od maja do października 2017 r. między siłami rządowymi a bojownikami ISIS, Maute i Abu Sayyaf. Według oficjalnych szacunków pięciomiesięczne starcia pochłonęły ponad 1.000 ofiar – 920 bojowników, 165 żołnierzy i 47 cywilów. Uwolniono ponad 1.780 zakładników przetrzymywanych przez ISIS i środowiska powiązane z Państwem Islamskim. Organizacja Amnesty International podała jednak, że ograniczenia komunikacyjne podczas trwania konfliktu utrudniły dokładne oszacowanie liczby ofiar i rządowe statystyki są w tym względzie mocno zaniżone. Sekretarz Obrony Delfin Lorenzana, odnosząc się do wydarzeń, powiedział: To, co stało się w Marawi, jest lekcją dla każdego z nas w departamencie obrony.[1] Dodał, że kręgi wojskowe zignorowały wagę ostrzeżeń dotyczących działalności ISIS, formułowanych zarówno przez prezydenta Duterte, jak i krajów sąsiadujących z Filipinami. Za największe wyzwanie uznał wzmożenie wysiłków wywiadu w celu uniknięcia podobnych incydentów w przyszłości.Mimo opanowania sytuacji w Marawi, radykalizujące się społeczeństwo, podatne na propagandę dżihadystów, i powtarzające się zamachy bombowe, także samobójcze, niewątpliwie postawiły przed filipińskim sektorem bezpieczeństwa szereg wyzwań. Jego przedstawiciele, wespół z prezydentem Duterte, pomijając kwestie niejasności towarzyszących okolicznościom niektórych zamachów, zaczęli formułować narrację o konieczności podjęcia nasilonych działań antyterrorystycznych.Jednym z takich działań miało być uchwalenie nowego prawa antyterrorystycznego. Pomysłodawcą był senator Panfilo Lacson, były szef filipińskiej policji i obecny przewodniczący senackiej Komisji Obrony Narodowej. Projekt ustawy opracowany przez senatora zakładał złagodzenie restrykcji obowiązujących przedstawicieli aparatu bezpieczeństwa i wprowadzenie przepisów ułatwiających wydanie wyroków skazujących przeciwko osobom podejrzanym o działalność terrorystyczną. Ostatecznie ustawa, która w toku procesu legislacyjnego otrzymała nazwę Anti-Terrorist Act of 2020, 26 lutego br. została przegłosowana przez Senat stosunkiem głosów 19:2, 3 czerwca została zaaprobowana przez Izbę Reprezentantów, a 3 lipca została podpisana przez prezydenta.Główna idea ustawy. Przepisy ustawy definiują terroryzm jako:angażowanie się w działania mające na celu spowodowanie śmierci albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, albo postawienia czyjegoś życia w stan zagrożenia;angażowanie się w działania mające spowodować nadmierną szkodę lub zniszczenie dobra publicznego, miejsc użyteczności publicznej albo własności prywatnej;rozległą ingerencję, uszkodzenie lub zniszczenie infrastruktury krytycznej;opracowywanie, wytwarzanie, posiadanie, nabywanie, transport, dostarczanie lub używanie broni;uwalnianie niebezpiecznych substancji lub wywoływanie pożarów, powodzi lub eksplozji, gdy celem jest zastraszenie ogółu społeczeństwa, tworzenie atmosfery paniki, prowokowanie lub wywieranie wpływu przez zastraszanie na rząd lub międzynarodową organizację, poważne destabilizowanie lub niszczenie podstawowych struktur politycznych, ekonomicznych lub społecznych, wywoływanie stanu wyjątkowego lub poważne naruszanie bezpieczeństwa publicznego.W świetle ustawy osoby, w które w jakikolwiek sposób angażują się w działania określone powyżej, mogą być skazane na dożywotnie więzienie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Dwunastoletnim więzieniem są zagrożone osoby, które straszą popełnieniem aktu terroru, nakłaniają innych do jego popełnienia, świadomie i dobrowolnie przystępują do organizacji terrorystycznych, a także świadczą usługi doradcze lub eksperckie w popełnieniu czynów terrorystycznych. Ustawa powołuje również Radę Antyterrorystyczną, mianowaną przez prezydenta, której członkowie mogą arbitralnie wskazywać potencjalnych terrorystów. Ci mogą być zatrzymani bez sądowego nakazu na 14 dni i kolejne 10 bez odszkodowania za nieuzasadniony areszt. W następnej kolejności mogą być poddani nadzorowi policyjnemu lub wojskowemu na 60 dni, z możliwością przedłużenia na kolejne 30.Przeciwnicy ustawy. Dwóch senatorów głosujących przeciwko uchwaleniu ustawy, Risa Hontiveros i Francis Pangilinan, wyraziło wątpliwości dotyczące nowych uprawnień, które przepisy ustawy przyznają funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa. Wskazali także na potencjalnie negatywne konsekwencje dla swobód obywatelskich Filipińczyków, jakie niesie ze sobą wykorzystywanie tych uprawnień w walce z terroryzmem. Do grona przeciwników dołączyła organizacja Amnesty International, tuż po debacie w Izbie Reprezentantów wydając odezwę, wzywającą rząd do zaprzestania prac nad implementacją przegłosowanego prawa. Odezwa głosiła, iż ustawa stwarza ryzyko przyznania nadmiernych uprawnień filipińskiej egzekutywie, która już dopuściła się poważnych naruszeń praw człowieka w kraju pod prezydenturą Rodrigo Duterte. Administracja Duterte kontyunuuje <wojnę z narkotykami> pomimo dziesiątków tysięcy już zabitych przez policję i osoby uzbrojone. Ataki na obrońców praw człowieka i krytyków rządu – w tym działaczy, dziennikarzy, prawników, przywódców kościelnych, liderów związków zawodowych oraz osoby i grupy powiązane z lewicą polityczną – nasiliły się w atmosferze bezkarności; byli oni wielokrotnie oznaczani jako „czerwoni” i oskarżani o bycie „terrorystami” z powodu ich domniemanych powiązań z grupami komunistycznymi.”[2] Inne organizacje międzynarodowe, jak Greenpeace i ONZ, również wezwały rząd filipiński do zniesienia ustawy. Podobne stanowisko zajęło 45 reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych oraz media zagraniczne – Al Jazeera i The Washington Post.Protesty społeczne i Sąd Najwyższy. Jeszcze przed podpisaniem aktu przez prezydenta, 12 czerwca br. w Manili ponad 1.000 osób protestowało przeciw ustawie. Protesty, które zbiegły się z obchodami 122. rocznicy wyzwolenia się spod hiszpańskiego kolonializmu, odbyły się z zachowaniem zasad dystansu społecznego, a protestujący mieli założone maski, niekiedy będące karykaturą prezydenta. W następnych dniach protestowano także w innych miastach. W dzień podpisania ustawy, 3 lipca 2020 r., złożono w Sądzie Najwyższym petycję podpisaną przez rozmaite grupy społeczne i zawodowe, której treścią jest podejrzenie o łamaniu konstytucji przez przepisy ustawy. Sygnatariusze petycji domagają się zaprzestania obowiązywania ustawy. W mediach społecznościowych ogłosili: Chociaż należy zająć się zagrożeniami dla naszego bezpieczeństwa narodowego, prawo w takiej postaci, w jakiej zostało stworzone, jest uciążliwe i niezgodne z naszą konstytucją, stąd petycja (…) Ta walka z terroryzmem nie powinna stanowić zagrożenia dla podstawowych wolności wszystkich pokojowo nastawionych Filipińczyków.[3] Kolejne filipińskie środowiska prawnicze i zaangażowane w obronę swobód obywatelskich zapowiadają następne protesty i petycje. Rzecznik prezydenta Duterte, Harry Roque, ogłosił, że decyzja Sądu Najwyższego będzie respektowana.[1] F. Mangosing, Marawi crisis was a lesson for us – Lorenzana, 25. 07. 2017, https://newsinfo.inquirer.net/917448/marawi-crisis-was-a-lesson-for-us-lorenzana [dostęp: 18.07.2020].[2] Philippines: Reject Dangerous Anti-Terror Law, Amnesty International Public Statement ASA 35/2476/2020, 4. 06. 2020, https://www.amnesty.org/download/Documents/ASA3524762020ENGLISH.pdf [dostęp: 17.07.2020].[3] M. Navallo, Anti-terror law faces first Supreme Court challenge, 4. 07. 2020, https://news.abs-cbn.com/news/07/04/20/groups-question-anti-terror-law-at-supreme-court [dostęp: 18.07.2020].

`